"Łapy, łapy, cztery łapy,
a na łapach pies kudłaty.
Kto dogoni psa, kto dogoni psa?
Może Ty, może Ty, może jednak ja!?"
- "a ten piesek może stać?"
- Nie
- jak to nie?!
- a w jaki sposób chciałabyś to zrobić?
- ułożymy go na pluszaku!
- hmm i upieczesz dwa pieski?
- TAK!!!
- to nie jest dobry pomysł
- dobrze mamusiu, ten piesek będzie odpoczywał, bo zjadł parówkę...
- :D
Dopiero teraz pisząc ten post wpadłam na pomysł jak upiec stojącego pieska, ale to następnym razem wypróbujemy :). Przypomniał mi się koszyczek wielkanocny, można owinąć folią aluminiową butelkę i ułożyć na niej brzuszek, a nóżki po bokach. Zobaczymy co wyjdzie i czy nóżki utrzymają brzuszek, a jak postawić ogon.. hmm? Dzieci każdego dnia stawiają przed nami mnóstwo wyzwań, rozwijają same siebie i pomagają rodzicom nie stać w miejscu, czasem słyszę "no mamusiu rusz głową" :D To dopiero mobilizuje do działania :D
Nasza wersja psa ma oczy koloru zielonego, można zrobić je także z czarnych oliwek lub plasterków rzodkiewki w które można wbić po ziarenku pieprzu - przyklejamy na odrobinę musztardy. Piesek posiada też uśmiech, bo bez tego ani rusz i nosek, który niestety nam odpadł :)
Jeśli nie chcecie robić 3 piesków, można pozostałe ciasto zamrozić. Potem wystarczy wyjąć, poczekać, aż się rozmrozi i zrobić pizzę, albo pieska...
Składniki: 3 pieski
Ciasto:
* 500 g mąki pszennej
* 1 łyżeczka soli
* 7 g suchych drożdży instant
* 300 ml ciepłej wody
* 1 łyżeczka cukru
* 2 łyżki oliwy z oliwek
Dodatkowo:
* 3 parówki
* keczup
* starty ser mozzarella
Oczy i nos:
* 4 oliwki zielone lub czarne
* może być też 6 plasterków rzodkiewki i 6 ziarenek pieprzu
Przygotowanie:
Przygotowujemy rozczyn, drożdże wsypujemy do ciepłej wody, dodajemy cukier, oliwę i dokładnie mieszamy. Odstawiamy na 10 minut, aż drożdże zaczną pracować i trochę się spienią. Mąkę przesiewamy do miski i mieszamy z solą, następnie wlewamy rozczyn z drożdży. Wszystko razem mieszamy,a gdy składniki się połączą, przekładamy ciasto na stolnicę i zagniatamy przez 15 minut. Ciasto powinno być miękkie i elastyczne, a co najważniejsze nie powinno kleić się do rąk, jeśli tak się dzieje można odrobinę podsypać mąką. Wkładamy ponownie do miski smarujemy oliwą, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce, minimum na 1 godzinę, aż ciasto podwoi swoją objętość. Po upływie tego czasu w pięknie wyrośnięte ciasto uderzamy pięścią dzielimy na trzy części i z każdej z nich odrywamy po kawałku ( tak by wystarczyło na uszy, nogi i ogon). Większy kawałek rozwałkowujemy, kładziemy smarujemy keczupem, kładziemy parówkę i sypiemy serem (dużo). Następnie zwijamy, dociskamy miejsce połączenia, tak by nic się nie wylewało. Korpus z jednej strony lekko rozciągamy, tak aby powstał pyszczek. Z pozostałych kawałków formujemy wałeczki i układamy ogon, łapki i uszy (delikatnie spłaszczamy). Pieski kładziemy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, choć w zasadzie, możne je kompletować od razu na blaszce. Odstawiamy jeszcze na 15 minut do wyrośnięcia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 190 stopni i pieczemy 20 minut. Rzodkiewki obieramy, kroimy na plasterki, wbijamy po ziarenku pieprzu, smarujemy z jednej strony musztardą i przyklejamy. Z przekrojonej na pół oliwki robimy nos,a widelcem robimy łapki
Kto dogoni psa, kto dogoni psa? Może Ty, a może jednak ja!?
Smacznego!!!
Uroczo to wygląda :D
OdpowiedzUsuńPankracy -zdecydowanie najulubińszy program w tv mojego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńW czasach gdy go oglądałam czyli na przełomie lat 70-dziesiątych i 80-dziesiątych nadawany w piątki. Kanoniczna wersja tylko ta z Zygmuntem Kęstowiczem.
Pamiętam zwłaszcza klimat zimowych wieczorów z Pankracym.
Oj, ile bym dała, żeby choć na chwilę wrócić do tych lat...:).
Jedynie Miś Uszatek mógł konkurować z Pankracym, a właściwie był na równi.
Wspomnienia, których nasze dzieci już niestety nie będą mieć.
Oj tak pamiętam, jak czekałam na dobranockę, albo goiłam szybko do domu, żeby obejrzeć program dla dzieci. Emilce trudno uwierzyć,że kiedyś tak było, ona ma bajkę kiedy tylko chce. Od czasu do czasu przemycam jej moje wspomnienia, choć nie wszystko ją bawi, to czasem chce powtórkę. Te kultowe już bajki przetrwają dłużej niż nam się wydaje.Świat się zmienia, a my z nim, każde kolejne pokolenie ma inne doświadczenia i wspomnienia, ale radość dzieciństwa pozostaje na długo. Dziękuję za komentarz i odwiedziny :)
UsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam i czekam n inne wpisy.
OdpowiedzUsuńfajny blog
OdpowiedzUsuń