sobota, 26 grudnia 2015

Świateczny tort makowy

 Czasem jedno dobre słowo potrafi zdziałać cuda. Dawno nie miałam motywacji, nawet chęci, aby wrzucić nowy post. Wczorajszy wieczór przyniósł wielką zmianę i dziś już powstaje post. Jakaś nowa energia we mnie wstąpiła, może to dlatego, że ciężki grudzień już za mną. Choć jutro pewnie tłumy będą zaszczycać centrum swoją obecnością, w końcu były aż dwa dni wolnego... W styczniu mam urlop, a co za tym idzie więcej czasu wolnego. Poza tym nie będę już robiła stroików, bombek i aniołków. Był już taki  moment, że zaczęłam zastanawiać się czy nie zacząć pisać postów o robótkach ręcznych, tyle ich było. Drzewo z szyszek powstało dzięki pomocy  Doroty z Pachnące łąki. Obejrzałam jakiś filmik i stwierdziłam, że to 10 minut roboty, ale ona wiedziała, że to nie pójdzie tak szybko. Tak to bywa, jak posiada się tylko wyobrażenie, a doświadczenia zero. Gdyby nie jej pomoc, trwałoby to jeszcze dłużej. Połączyłyśmy przyjemne z pożytecznym spędziłyśmy fantastyczne chwile przy wspólnej pracy. Czasem potrzebne jest takie oderwanie od codziennego natłoku spraw, relaks przy kawie i serniku, a do tego spora szczypta marzeń :D Nasz kocur upodobał sobie miejscówkę pod drzewkiem i co jakiś czas wąchał, przygryzał,a nawet przewracał, dlatego nie mogło go zabraknąć na zdjęciu...
Przepis na torcik pochodzi z Kwestii Smaku, mojego ulubionego blogu. Ciasto jest bardzo dobre, smaki fajnie się łączą, a powidła super przełamują słodycz. Pycha!!! Po kilku tygodniach bez słodyczy fajnie było sobie pofolgować.


Świąteczny tort makowy


Ciasto makowe:

* 350 g gotowej słodzonej masy makowej z bakaliami
* 7 łyżek kaszy manny
* 50 g orzechów włoskich
* 1 łyżeczka proszku do pieczenia
* 125 g serka mascarpone
* 7 jaj (rozmiar M)
* 1/2 szklanki cukru pudru

Krem:

* 500 ml śmietanki kremówki (36%)
* 125 g serka mascarpone (zimnego)
* 1/2 szklanki cukru pudru

Dodatkowo:

* 160 g powideł śliwkowych lub dżemu porzeczkowego,
   morelowego
* 450 g brzoskwiń w puszce
* czekoladowe gwiazdki
* dwa domki z piernika

Przygotowanie:

Ciasto: Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni C. Orzechy włoskie drobno siekamy, dodajemy masę makową, kaszę, proszek do pieczenia i mascarpone- całość mieszamy. Żółtka dajemy do miski, wsypujemy cukier puder i ubijamy na puszystą, gęstą masę. Następnie dodajemy do masy makowej i delikatnie mieszamy. Na koniec ubijamy białka, wsypujemy szczyptę soli i miksujemy na sztywną pianę, a potem delikatnie mieszamy z masą. Do formy o średnicy ok. 21-22 cm wykładamy masę i pieczemy przez ok. 50-55 minut. Po ostudzeniu kroimy na trzy blaty, można skropić 3 łyżkami syropu z brzoskwiń.
Krem: Wszystkie składniki dajemy do miski i miksujemy na gładki, puszysty krem.
Wykończenie: Na paterze układamy jeden blat, smarujemy powidłami śliwkowymi, następnie wykładamy 1/3 masy i wciskamy kawałki brzoskwiń, układamy drugi blat i powtarzamy te same czynności. Na trzecim blacie rozsmarowujemy pozostałą część kremu, Dekoracja pozostaje kwestią naszej fantazji.

Smacznego!!!















wtorek, 24 listopada 2015

Kalendarz Adwentowy

  Fajna zabawa przed okresem świątecznym, u nas stanie się tradycją jak przygotowanie ciasta na piernik 6 tygodni wcześniej. Jest jeszcze czas, aby przygotować dla naszych dzieci Kalendarz Adwentowy. Po raz pierwszy zajęłyśmy się tym tematem, a raczej ja. Już w zeszłym roku widziałam kilka pomysłów, ale wtedy było już za późno. Tym razem wcześniej zaczęłam trochę czytać i bardzo spodobał mi się pomysł wrzucenia do koperty zadania na każdy dzień. Nie są to tylko czekoladki, ale 24 dni podczas których poświęcamy czas naszym dzieciakom. Jak dla mnie jest to najlepsza motywacja, samej ciężko zabrać się za pewne rzeczy, tym bardziej przed świętami, gdy mnóstwo innych zadań zaprząta nasze myśli. Każde zadanie wpisałam w kalendarz i to co da się rozciągnąć na całe popołudnie szczegółowo rozplanowałam (cóż jeśli nie w tym to w przyszłym roku, ale na pewno się przyda). Tak na przykład mamy dzień o reniferach, będziemy, rysować, wycinać, przebierać się i tu pomysł Emilki- "mamusiu uszyjesz mi strój renifera?" Rogi juz zakupiłam teraz została jeszcze wyprawa po materiał i myślę, że wspólnymi siłami ogarniemy temat :D Jest też zaplanowana wyprawa na lodowisko, ile radości pojawiło się w słowie HURA!!! Zawsze było coś co nam przeszkadzało albo brak kasy, albo brak czasu, albo strach- teraz nie ma odwrotu :)  Pojawiają się też zadania takie jak pieczenie i lukrowanie pierniczków, co do jego realizacji nie mam wątpliwości. Aniołki z masy solnej, pierwsze robiłyśmy już w zeszłym roku i wyszły bardzo ładne, więc w tym będą jeszcze lepsze. Filmowy dzień, robimy sobie salę kinową w domu, są świąteczne bajki, popcorn i ciemność :D Jeden dzień poświęcony Laponii, Świętemu Mikołajowi, czytamy wtedy bajki, rysujemy, oglądamy mapy. Jest dzień na śmieszną sesję zdjęciową i tworzenie kartek świątecznych. W któryś dzień wyruszymy też do Wrocławia na Jarmark i oczywiście nauka kolędy, zapoznanie się z obrzędami i tradycjami związanymi ze Świętami Bożego Narodzenia. Najważniejsze jednak, to wszystko zgrać z grafikiem, bo w przypadku pracy zmianowej nie jest to takie proste- ciężko już cokolwiek zrobić z dzieckiem o godzinie 23, bo przecież śpi... Dlatego niektóre zadania będą na zasadzie znajdź prezent i żeby nie było tak nudno rozrysuję mapę, która będzie dodatkiem zadania :D Liczę też, że przy okazji będziemy ćwiczyły czytanie, bo to jakaś zmora, no cóż czasem trzeba połączyć przyjemne z pożytecznym :D Po weryfikacji okazuje się, że niemal każdy dzień powinien być pod znakiem "szukania prezentu", bo czasu wspólnie spędzonego będzie niewiele :( Matki już tak mają, że muszą stanąć na głowie, by wszystko się udało, szkoda, że głowa tylko jedna... hehe:D
Jeśli chodzi o zadania wzorowałam się na pomysłach z blogu Zizi
   Cała choinka powstała dzięki naszej wspólnej pracy. Zaczęłam od zakupu deseczek, można takie dostać na przykład w Leroy Merlin.Tam jest też takie stoisko z przymocowanym za pomocą łańcuchów sprzętem. Podzas przycinania nie obeszło się bez komentarza, jakaś przechodząca obok Pani rzuciła do swojego towarzysza ironiczne "popatrz jaka siłownia". Nawet nie chciało mi się odwracać, by rzucić jej ironiczne spojrzenie :D W każdym bądź razie było to moje pierwsze przycinanie i wcale nie było to takie trudne jak myślałam. W domu Emilka szybko zapaliła się do pracy, pomalowała deseczki na biało i prowizorycznie przykleiłyśmy je taśmą dwustronną. Niestety rano niektóre elementy odpadły i zostałyśmy zmuszone do przybicia ich gwoździami. Na szczycie wylądowała gwiazda. Na koniec zostały nam paczuszki i tu możemy stworzyć takie opakowania jakie podsunie nam wyobraźnia :D Bardzo dużo świątecznych dodatków jest w sklepach KIK, http://www.tiger-stores.pl/, PEPCO, HOME&YOU  i gdzie tam nas jeszcze poniesie :D W zasadzie nie ma miejsca w którym nie znajdziemy świątecznych dodatków. To jak będzie wyglądał nasz kalendarz, zależy tylko od nas. Pewnie z roku na rok będzie coraz łatwiej i piękniej, a może i będziemy miały więcej możliwości do wspólnego wypełniania zadań
. W końcu Nowy Rok przed nami, a to najlepszy moment na zmiany :D









niedziela, 18 października 2015

Bułeczki drożdżowe z nutellą

W końcu udało mi się dołączyć do weekendowej akcji "Wypiekanie na śniadanie". Tym razem były to bułeczki drożdżowe z nutellą. Emilka bardzo zapaliła się do ich przygotowania :) Widziałam jaką frajdę sprawiało jej ich przygotowanie, więc większość zawinęła sama. Po upieczeniu stwierdzam, że mogłam je bardziej rozwałkować, dawać troszkę mniej nutelli hehe i do ciasta dodać trochę więcej mleka. Po to jest pierwszy raz, by kolejne wychodziły lepsze :) Moja mąka potrzebowała więcej mleka, niewiele, ale sądzę, że byłyby wtedy bardziej puszyste. Wypróbuję też temperaturę 220 stopni, bo prze 25 minutach trochę się przypiekały i musiałam położyć folię aluminiową. Ciasto drożdżowe zdecydowanie bardziej woli wyższą temperaturę.
Niestety Emilkę dopadła choroba bostońska i zamiast robić mnóstwo fajnych rzeczy musiałyśmy zmienić plany i zostać w łóżku. Dlatego te bułeczki okazały się fajną rozrywką, hmm chyba najważniejsza była ta nutella, którą systematycznie podjadała... :) Wyglądała przy tym jak jakiś potwór, co dodatkowo wprawiało ją w świetny nastrój :) To był wspaniały dzień :D
Przepis pochodzi z blogu Notme gotuje

Bułeczki drożdżowe z nutellą   


Składniki:


* 0,5kg mąki pszennej,
* szklanka mleka,
* nutella,
* 8og masła,
* 80g cukru,
* 30g świeżych drożdży,
* sól,
* białko do posmarowania,
* 8 łyżek cukru pudru na lukier (niekoniecznie).
*  kilka migdałów lub orzechów do środka (niekoniecznie).
Przygotowanie :
Masło roztopić dodać mleko, podgrzać do letniej temperatury i rozpuścić w nim drożdże. Dodać mąkę, cukier i szczyptę soli. Wszystko razem zagnieść i odstawić do wyrośnięcia na 1-2 godziny.
Po minionym czasie ciasto cienko rozwałkować i wykroić z niego prostąkąty o wielkości 10x14cm.
Naciąć  paski na 1/3 długości prostokątów i nałożyć nutellę oraz  migdał lub orzech. Zamknąć po bokach aby nutella się ze środka nie wydostała i zwinąć.
Bułeczki układamy na papier do pieczenia i smarujemy roztrzepanym białkiem lub lukrem (cukier puder i 3 łyżki wody) i wstawiamy do pieczenia na 25 min w temp. 180 stopni, lub 10 min w 220 stopni.
Smacznego!!!







Razem ze mną wypiekali:

Kasia - Mia cucina
Bożena - Moje domowe kucharzenie  
Justyna - Gotowanie i pieczenie
Olga - Cukry proste 
Jolanta - zdjęcie na FB

Iza - Smaczna Pyza
Joanna - Grunt to przepis
Jola - Smak mojego domu
Magda - Kulinarna piniata
Bernadetta - Prawo do gotowania
Monika -Matka Wariatka

niedziela, 11 października 2015

Sernik czekoladowy z gruszkami

Kilka razy zbierałam się, by dodać post, była nawet pewna osoba, której to obiecałam... Niestety nie zawsze może być tak jak tego chcemy i z pewnych obietnic ciężko się wywiązać... Poza tym, że brakowało mi czasu, zniknęły gdzieś chęci do zrobienia czegoś nowego. W taki oto  sposób mamy już październik. Miałam bardzo długa przerwę, ale wracam w pięknym stylu, bo towarzyszy  mi wspaniały czekoladowy sernik. Jest niesamowity, już sam fakt, że zapach podczas pieczenia ciągnie tylko do kuchni, to jeszcze wspaniale wygląda. Gruszki zatopione w serniku prezentują się obłędnie!!! Zapomniałabym wspomnieć o jeszcze jednym, mega przyjemnym aspekcie towarzyszącym podczas pieczenia tego sernika. Mianowicie, gruszki gotujemy w winie z dodatkiem przypraw, kiedy już je wyciągniemy zostaje nam grzane wino, żeby się nie zmarnowało wlewamy do kielicha i pijemy. Uwielbiam takie jesienne wieczory i choć zdecydowanie wolę te letnie, to fotel, ciepły sweter, grzaniec i książka, sprawiają, że zatapiam się w tej jesiennej aurze i jest mi tak przyjemnie... :)
Sernik jest niezwykle kremowy i choć jest na bazie gorzkiej czekolady, to wcale tego nie czuć. Gruszki można zostawić na całą noc w zalewie, by przeszły aromatem, ale mi tak się śpieszyło, że pominęłam tę czynność. Po zjedzeniu pierwszego kawałka nie mogłam się oprzeć kolejnemu. Nawet Emilka, która nie przepada za ciastami zjadła swoją porcję. Dla niej zrobiłam mini wersję w kokilce, na spód położyłam ciastko oreo zalałam masą serową i piekłam 45 minut. W extra wersji można też dodać bitą śmietanę.
Zainspirował mnie przepis z blogu Mała Cukierenka Dziękuję :D



Sernik czekoladowy z gruszkami


Składniki:

Spód:

* 175g ciastek oreo

*  30 g herbatników czekoladowych
* 40g roztopionego masła

Masa serowa:

* 750g sera na sernik w wiaderku
* 250g serka mascarpone
* 200g gorzkiej czekolady
 * 180g cukru (1 szklanka)
* 4 jajka
* 2 płaskie łyżki kakao bez cukru
* 2,5 łyżki budyniu w proszku bez cukru

Gruszki w syropie


* 7  twardych gruszek

* 2 laski cynamonu lub 1/3 łyżeczki cynamonu
   w proszku
* 5 goździków
* 1/2 łyżeczki zmielonego kardamonu(lub kilka ziarenek)
* 1 gwiazdka anyżu
* 100 ml wody
* 700 ml czerwonego wina dałam swojskie, słodkie z aronii

Przygotowanie:


Gruszki: Obieramy gruszki, wydrążamy wnętrze. Do rondelka lub mniejszego garnka wlewamy wodę, wino wsypujemy wszystkie przyprawy i zagotowujemy. Następnie dodajemy gruszki i gotujemy na srednim ogniu pod przykryciem przez około 30 minut. Gruszki pozostawiamy do ostygnięcia, potem można zostawić je jeszcze na całą noc w lodówce.

Spód: Na początek roztapiamy masło. Ciastka przepoławiamy na pół i wkładamy do blendera kruszymy, aż w konsystencji będą przypominały piasek (można użyć też zwykłych herbatników, wówczas jeśli nie posiadamy rozdrabniacza, można je pokruszyć przy użyciu tłuczka). Pokruszone ciastka wsypujemy do miski i dodajemy roztopione masło, całość mieszamy. Tortownicę o średnicy 24 cm wykładamy papierem, tak by wystawał na zewnątrz (tworzymy taką spódniczkę, można też wyciąć koło o średnicy tortownicy). Przygotowaną piaskową masą wykładamy spód, dobrze przyciskamy i wyrównujemy. Na czas przygotowania wkładamy tortownicę do lodówki. Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni
Masa serowa: W kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę. Do miski dajemy połamaną czekoladę. Do garnka wlewamy wodę i podgrzewamy, na garnku ustawiamy miseczkę lub mniejszy garnek tak, by do siebie przywierały. Co jakiś czas mieszamy czekoladę, aż powstanie płynna masa. Do większej miski dajemy oba rodzaje serów, cukier i mieszamy mikserem na niskich obrotach. Po połączeniu się składników (jakieś 2-3 minuty) dodajemy ciepłą rozpuszczoną czekoladą i mieszamy, do powstania jednolitej masy. Następnie dodajemy po jednym jajku, po każdym miksujemy około 1 minutę. Ostatnie w misce lądują przesiane przez sitko kakao i budyń, mieszamy dokładnie mikserem i wylewamy na przygotowany spód. Gruszki dobrze osączyć, a następnie przetrzeć ręcznikiem kuchennym i ustawić pionowo w masie serowej. Przez 15 minut pieczemy w temperaturze 170 stopni, potem temperaturę zmniejszamy do 130 i pieczemy 60 minut. Sernik studzimy w piekarniku, przy delikatnie otwartych drzwiczkach. Początkowo sernik jest trochę galaretowaty, ale po przestygnięciu i nocy w lodówce nabiera odpowiedniej konsystencji. Następnego dnia można polać sernik polewą, można użyć gotowej lub zrobić swoją sprawdzoną. Mi już nie wystarczyło czasu, jednak nic na tym nie stracił, a ja miałam mniej kalorii do stracenia :D

Życzę pysznego objadania się :D













piątek, 12 czerwca 2015

Ciasto ze szpinakiem LEŚNY MECH

Można by powiedzieć kolejny wynalazek, ale jeśli ktoś nas nagle uszczęśliwi ogromną torbą szpinaku z którą szybko trzeba coś zrobić, to jest to jeden z ciekawszych sposobów na jego wykorzystanie.Bardzo nietypowy, ale i bardzo smaczny. Już od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem wypróbowania tego przepisu. Wierzcie mi warto, choć mam małe urządzenie do rozdrabniania i kilka razy chciałam porzucić tę czynność, to nie poddałam się!!! Przed przystąpieniem do rozdrabniania warto najpierw pokroić liście, albo wrzucać niewielkie ilości, nie upychajcie na maxa. Jak zwykle zabrałam się za to przed pracą i chciałam jak najszybciej załatwić sprawę, błąd. Choć pewnie gdybym nie zaczęła, to ten post nie miałby najmniejszych szans by powstać. Jak się robi coś na wariata to zawsze muszą pojawić się nerwy, hehe :) Zawsze liczę do 3 i zaczynam od nowa. To jednak nie jedyna wtopa. Kiedy już przygotowałam ciasto, szczęśliwa włożyłam do piekarnika, całe 3 minuty zajęło mi dojście do tego, że zapomniałam dodać proszku do pieczenia. Szybko wyjęłam i dodałam brakujący składnik z poczuciem klęski i bezradności. Co jakiś czas zaglądałam czy rośnie, poszło w górę, zakalca nie było, a co najważniejsze wszyscy zadowoleni
Przepis pochodzi z bloga Moje wypieki, nic nie zmieniałam ani w kwestii składników, ani przygotowania. Jedyna zmianą z mojej strony był dodatek truskawek do masy, co według wszystkich pożeraczy było dobrym posunięciem.

Ciasto ze szpinakiem LEŚNY MECH                



Składniki:
* 350 - 400 g szpinaku
* 3 duże jajka 
* 3/4 - 1 szklanka drobnego cukru do wypieków
* 1 szklanka oleju słonecznikowego lub rzepakowego
* 2 szklanki mąki pszennej
* 3 łyżeczki proszku do pieczenia
* 2 łyżki soku z cytryny
* skórka otarta z 1 cytryny

Masa śmietankowa:
* 250 ml śmietany kremówki 36%
* 150 g serka mascarpone
* 2 łyżki cukru pudru
* 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub soku z cytryny

Wszystkie składniki powinny być schłodzone

Dodatkowo:

* 15 średnich truskawek pokrojonych na 4 części
    do masy śmietanowo-serowej 
* 6 truskawek do dekoracji


Przygotowanie:

  Do ciasta możemy użyć świeżego lub mrożonego szpinaku. W przypadku świeżego odcinamy ogonki i jeśli mamy duże liście najlepiej je posiekać przed wrzuceniem do rozdrabniacza i nie upychać na siłę. Najlepiej dać tyle by dało się potrząsać zawartością, miksowanie idzie wówczaas zdecydowanie szybciej, niż przy pełnym pojemniku. Jeśli natomiast używamy mrożonego szpinaku najlepiej go rozmrozić, odcedzić nadmiar wody, a następnie zmiksować na papkę.
 Składniki na ciasto powinny być w temperaturze pokojowej. Mąkę przesiewamy z proszkiem do pieczenia i odstawiamy. Do drugiej miski wbijamy jajka, wsypujemy cukier i ubijamy na najwyższych obrotach, aż powstanie puszysta piana (około 10 minut). Następnie do ubitej piany wlewamy olej ciągle miksując, aż do połączenia się składników. Potem dodajemy szpinak, sok i skórkę z cytryny. Po zmiksowaniu wszystkich składników odstawiamy mikser, dodajemy mąkę z proszkiem do pieczenia i delikatnie mieszamy szpatułką. Dno tortownicy o średnicy 23 cm wykładamy papierem do pieczenia, tworząc spódniczkę( wypuszczamy papier na zewnątrz i zapinamy obręcz). Pieczemy w temperaturze 165 stopni (góra-dół) przez 40-45 minut do tzw. suchego patyczka. Wyjmujemy i najpierw studzimy w formie, a potem przekładamy na kratkę. Ciasto kroimy na dwa blaty, może urosnąć z górką, więc trzeba wyrównać wierzch, a pozostałości użyć do pokruszenia  wierzchniej warstwy.

Masa śmietankowa: Wszystkie składniki dajemy do miski i ubijamy, najpierw na średnich obrotach, a po około 2 minutach zwiększamy na największe. Po ubiciu sztywnej masy odkładamy 8 kopiastych łyżek, a do pozostałej dodajemy pokrojone na 4 części truskawki i mieszamy. Masę wykładamy na jeden blat i przykrywamy drugim. Na wierzchu z pozostałej masy wyciskamy, szprycą lub za pomocą rękawa cukierniczego, rozetki i na nich układamy połówki truskawek. U mnie z płatków róży powstał kwiat,pani Dorota bloga Moje Wypieki zrobiła dekorację z młodych listków szpinaku, użyjcie wyobraźni i...

Smacznego!!! 








poniedziałek, 8 czerwca 2015

Tagliatelle ze szparagami i jajkiem sadzonym

Dawno nic już nie publikowałam, czas to zmienić! Wróciły siła, energia, naładowałam akumulatory i mam nadzieję, że na jakiś czas wystarczy. Danie niezwykle proste i nie wymaga nie wiadomo jakich zdolności. Ostatnio znów polubiłam się z makaronem, ileż to wspaniałych możliwości istnieje na jego wykorzystanie, szybkie i do tego tanie :) Może i śmietanka 30% nie należy do tych fit, ale od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi ;) Szparagi, moja największa miłość i mam zamiar intensywnie z nimi poszaleć. Dania z ich udziałem nie wymagają kilku godzinnego stania w kuchni, a zwykle kończą się nie pohamowanym zachwytem. Czasem ciężko mi sobie nawet wyobrazić danie bez mięsa, a w tym przypadku zupełnie tego nie odczułam, choć bez zastanowienia można dodać podsmażonego kurczaka, albo podsmażony boczek, mniam!!!




Tagliatelle ze szparagami i jajkiem sadzonym  

Składniki: (2 porcje)

* 5 zwiniętych koszyczków makaronu tagliatelle
* 8 zielonych szparagów
* garść podprażonych na suchej patelni orzechów włoskich
* 2 jajka

SOS

* 1/3 szklanki wody z ugotowanego makaronu
* 1/2 szklanki śmietany 30% (125 ml)
* sól
* świeżo mielony pieprz
* szczypta gałki muszkatołowej





Przygotowanie:

Makaron gotujemy według przepisu na opakowaniu, minutę przed końcem dorzucamy umyte i pokrojone szparagi (odłamujemy końcówki, szparagi doskonale wiedzą w którym momencie mają pęknąć).  Odcedzając makaron pamiętajmy by odlać 1/3 szklanki do sosu (ja zwykle zapominam i gotuję drugą porcję). Na rozgrzaną dużą patelnię wylewamy wodę, dodajemy śmietankę, doprawiamy solą, pieprzem i gałką muszkatołową ( często robię tak, że do szklanki ze śmietaną dodaję przyprawy, tylko pamiętajcie, że woda z makaronu też jest słona). Podsmażam całość około 3-4 minuty dodaję makaron ze szparagami i całość mieszam. Na mniejszej patelni na rozgrzane masło wijam jako, najlepiej najniżej jak się da wówczas żółtko się nie rozleje, posypujemy solą i świeżo zmielonym pieprzem. Smażymy, na średnim ogniu, aż białko się zetnie. Makaron przekładamy na talerz posypujemy uprażonymi orzechami (posiekane orzechy wrzucamy na suchą rozgrzaną patelnię na 2-3 minuty i poruszamy, żeby się nie przypaliły) i przykrywamy jajkiem. Żółtko fantastycznie rozlewa się po makaronie tworząc dodatkowy sosik,ach pycha!!!

Smacznego!!!













niedziela, 7 czerwca 2015

Podpłomyki ze świeżą salsą pomidorową z dodatkiem mięty

 Nie uczestniczyłam  w zeszły weekend we wspólnym wypiekaniu, ale nadszedł kolejny, a ja nie widzę nowej propozycji. Dlatego też pokusiłam się o przetestowanie Podpłomyków, są pyszne i takie szybkie, idealne na leniwe, sezonowe śniadanie. Zawsze to coś innego niż kanapki czy owsianka. Choć u mnie mistrza ma biały ser z rzodkiewką i ze szczypiorkiem, do tego ogórasek i pomidorek, pasuje tu też podpłomyk, ale na to wpadłamm dopiero teraz. Tak już mam, że najlepsze pomysły pojawiają się po fakcie, zwykle, gdy siadam już spokojna, zrelaksowana i zaczynam pisać. Gotowanie ma to do siebie, że zawsze jest druga szansa :)
Podpłomyki na pewno pojawią się jeszcze na moim stole :) Przepis pochodzi z akcji Wypiekanie na Śniadanie


Podpłomyki ze świeżą salsą pomidorową z dodatkiem mięty 

Składniki: na 2 placki średniej wielkości

* 200  mąki pszennej najlepiej chlebowej T750 lub
   jeśli nie macie wystarczy mąka pszenna T500
* 2 łyżki stopionego masła
* 1/2 szklanki wody
* duża szczypta soli
Dodatki:

* 1 duży mięsisty pomidor
* 1 mała cienka cukinia
* pół czerwonej cebuli
* ząbek czosnku
* łyżka oliwy
* sól, pieprz do smaku
* garść świeżej mięty do posypania wierzchu
* 4 łyżki greckiego jogurtu (lekko posolić, można
  dodać ulubione posiekane zioła. Ja dałam przyprawę tzatziki)
* kilka kostek sera feta


Przygotowanie:
Wszystkie składniki umieść w naczyniu, zagnieć i odstaw na pół godziny do odpoczęcia. Ciasto podziel na dwie części, rozwałkuj na omączonym blacie lub jeśli wolisz grubszy placek rozklep po prosu całą dłonią na pożądaną wielkość. Piekarnik rozgrzewamy do 240' , placki przekładamy na blachę wyłożoną papierem do wypieków, układamy dodatki na wierzch surowego placka i pieczemy do zarumienienia się boków ciasta. Trwa to około 10 minut. Pomidor i cukinię kroimy na kostkę, cebulę w piórka, czosnek siekamy drobno ub przeciskamy przez praskę. Wszystkie składniki mieszamy ze sobą, dodajemy oliwę i odstawiamy do "przegryzienia" na 15 minut. Po tym czasie rozwałkowane podpłomyki smarujemy jogurtem i układamy odstane dodatki. Wsuwamy do nagrzanego pieca i zapiekamy 10 minut. Jeśli ktoś nie trawi ciepłych pomidorów może podpłomyk upiec sam a dodatki w postaci zimnej położyć na gorące placki! Upieczone placki posypujemy świeżą miętą i podajemy :-)  

Smacznego!!!!





niedziela, 24 maja 2015

Bułeczki drożdżowe z serem

  W końcu po długiej przerwie, są chęci do szybkiej mobilizacji i wspólnego wypiekania. Jak zwykle albo spóźniona, albo na ostatnią chwilę. Kto mnie zna ten wie, nie jest mi z tym dobrze, ale cóż zrobić jak inaczej się nie da... ? Dzień musiałby trwać zdecydowanie dłużej, może wtedy udałoby się wszystko poukładać.  Niemniej jednak jestem z siebie zadowolona, bo myślałam, że i w tym tygodniu odpuszczę. Byłam przekonana, że mam ser, bo był, ale był potrzebny do innych celów. Niechętnie, ale wybrałam się do sklepu i ku mojemu zdziwieniu udało się go zakupić. Bułeczki są genialne, niezwykle puszyste i delikatne. Same rozpływają się w ustach. W dzieciństwie byłam raczej zwolenniczką bułek z makiem, najlepsze w kiosku pod domem, zawsze musiałam po nie zajrzeć. Te z serem zwykle mnie nie przekonywały, była to ostateczność. Wraz z upływem czasu zmieniają się upodobania i choć w dalszym ciągu nie przepadam za bułkami z serem, to dzisiejszy wypiek na tyle zadowolił moje kubki smakowe, że jeszcze nieraz pojawią się na moim stole.
  Podoba mi się czas ich wykonania, spokojnie można przygotować je na śniadanie. Wcale jakoś długo nie muszą wyrastać, a i tak wychodzą puszyste. Ser można zmielić w maszynce, ale nie chciało mi się jej wyjmować, dlatego rozgniotłam widelcem i tak było znakomicie. Użyłam drożdży w proszku, bo takie tylko posiadam o świeżych zawsze zapominam, poza tym nie poleżą zbyt długo w lodówce.
Wypiekanie na śniadanie tym razem prowadził Paweł i Madzia. Dziękuję za kolejny wspaniały przepis :)


Bułeczki drożdżowe z serem                 



Składniki:

Rozczyn:

*  150ml mleka

*  25 g świeżych drożdży lub
   7 g suszonych drożdży
*  3 łyżki cukru

Ciasto:

*  340 g maki tortowej
*  40 g masła
*  2 żółtka
*  1 łyżka cukru waniliowego
*  szczypta soli

Nadzienie:

*  500 g twarogu
*  1 jajko
*  1 żółtko
*  2 łyżki cukru waniliowego
*  1 łyżka brązowego cukru

Opcjonalnie do nadzienia


* żurawina lub rodzynki

* kawałki białej czekolady

Przygotowanie:

Przygotowujemy rozczyn. Do szklanki wlewamy ciepłe mleko dajemy cukier i wsypujemy drożdże lub dajemy świeże pokruszone drożdże. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy go na około 15 minut w ciepłe miejsce.
Mąkę przesiewamy przez sito, dodajemy pozostałe składniki i wyrośnięty rozczyn i zagniatamy ciasto. Ciasto wałkujemy w duży prostokąt i pośrodku układamy nadzienie. Wszystkie składniki nadzienia łączymy ze sobą, rozgniotłam widelcem,  Zakładamy górną część ciasta, a potem dolną. Kroimy na 10-12 równych części i każdą z nich skręcamy w połowie. 










Układamy na wyłożonej papierem blasze, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na 30 minut. Pieczemy przez 20 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. Po wystudzeniu posypujemy cukrem pudrem lub dekorujemy lukrem. Bierzemy szklankę mleka, książkę, włączamy dobrą muzykę i znikamy...


Smacznego!!!






Razem ze mną wypiekali:


Paweł z bloga Chleby

Bożena z bloga Moje domowe kucharzenie
Iza z bloga Smaczna Pyza 
Lidia FB  TUTAJ
Joanna z bloga Różowa Kuchnia
Zuzanna z bloga Gliko
Alina z bloga Ala piecze i gotuje
Joanna z bloga Grunt to przepis
Kasia z bloga Mia Cucina
Elżbieta z bloga  W poszukiwaniu slow life
Marzena z bloga Kulinarne Szalenstwa Maniusi
Urszula z bloga Moja Kuchnia 
Nina z bloga Gotuj-sam
Katarzyna z bloga Rozważania o kuchni i nie tylko
Danuta z bloga Moje Wypieki i Nie Tylko
Basia z bloga Basia w Kuchni
Joanna z bloga Rodzinna-kuchnia
Monika z bloga Matka Wariatka


DZIĘKUJĘ ZA WSPÓLNE WYPIEKANIE :)

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Sernik z Oreo

Miałam wielki problem, jaki sernik wybrać? Postanowiłam wykorzystać to co miałam. Jakiś czas temu zaopatrzyłam się w ciasteczka oreo, a raczej jakieś Biedronkowe podróbki. Bardzo lubię wykorzystywać spody z ciasteczek, dzięki nim, pieczenie sernika to przyjemność. Przede wszystkim dlatego, że skraca się czas przygotowania :) Sernik wyszedłby wyższy gdybym piekła go w formie 24 cm, niestety była zajęta i została tylko 26cm. Już wcześniej piekłam podobny sernik pochodził z przepisu z blogu Moje Wypieki, więc inspiracja też stamtąd pochodzi, jednak w tamtej wersji coś mi nie pasowało. Sernik nie jest za słodki, można jednak całkowicie pominąć dodawany cukier. Bardzo fajnie wygląda, więc może posłużyć jako mini torcik.
Przed Świętami  Bożego Narodzenia, wielkim problemem było znalezienie w którymkolwiek sklepie sera na sernik, tym razem postanowiłam, że nie będę czekała na ostatnią chwilę i kupiłam wcześniej, skoro jeszcze był. Jak się okazało moja mama była tego samego zdania i w ten sposób, mogę po świętach przetestować inny przepis :)

Sernik z Oreo                                           

 Składniki:


Spód:

* 230 g ciasteczek Oreo
* 80 g masła

Masa serowa:

* 1 kg twarogu (może być gotowy sernikowy 
   z wiaderka, tłusty 3 x zmielony,
  albo śmietankowy)
* 300 g białej czekolady
* około 1/4 szklanki cukru
* 2 duże białka jajka
* 1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej
Wierzch:
* 200 ml śmietanki kremówki 30% lub 36%
* 2 łyżki sera mascarpone
* 1 łyżka cukru pudru

Dodatkowo:

* 1 opakowanie ciasteczek Oreo
* dowolne owoce (truskawki, maliny, jagody)

Przygotowanie:
Spód: Ciasteczka dokładnie kruszymy, najlepiej rozdrabniaczem. Do rondelka dajemy masło i roztapiamy na małym ogniu. Do miski z pokruszonymi ciasteczkami wlewamy roztopione masło, wszystko mieszamy. Dno tortownicy o średnicy 24-26 cm wykładamy papierem do pieczenia, a następnie dajemy masę z ciasteczek i wykładamy nią dno, mocno dociskając. Na  czas przygotowania masy serowej wkładamy tortownicę do lodówki. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
Masa serowa: Białą czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej. Do rondelka wlewamy wodę i układamy nad nim metalową miseczkę lub mniejszy rondelek, wrzucamy czekoladę połamaną na kosteczki i topimy, najlepiej ciągle mieszając. Ser mieszamy łyżką z roztopioną, trochę przestudzoną czekoladą, cukrem, białkami i mąką ziemniaczaną (jeśli wymieszamy mikserem też nic się nie stanie). Masę serową wykładamy na przygotowany spód, w masę wciskamy połamane na pół ciasteczka oreo (około 6-7). Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i od razu zmniejszamy temperaturę do 120 stopni(góra/dół bez termoobiegu). Pieczemy przez 65 -70 minut, aż masa będzie zastygnięta. Sernik wyjmujemy od razu z piekarnika i studzimy. Wkładamy na całą noc do lodówki, bez obręczy i bez przykrycia.
Wierzch:  Następnego dnia, bardzo dobrze schłodzoną śmietankę ubijamy z serkiem mascarpone. Przez około 2minuty ubijamy na najmniejszych obrotach, potem stopniowo je zwiększamy i dodajemy 1 łyżkę cukru pudru. Uważamy, aby nie przebić śmietany. Sernik dekorujemy masą i układamy oreo.

Smacznego!!!