niedziela, 7 listopada 2021

Cynamonki

 Uwielbiam cynamonki, najlepsze są te jeszcze ciepłe, mięciutkie i pachnące cynamonem. Te małe smakołyki ucieszą każdego, nawet Emilka zajadała z apetytem, a to bardzo wymagająca osóbka. Bardzo lubię widok tych małych zawijańców w formie, szczególnie, gdy już urosną, na początku widoczne są szczeliny, a potem tak  pięknie zapełniają całą formę, jakby wokół  działała magia.

W ciastach drożdżowych nie lubię procesu zagniatania ciasta, bo choć można sobie dzięki temu wypracować mięśnie, to jednak nie jest to argument, który przekonałby mnie do tego.  Tak samo bardzo lubię obserwować wyrastanie drożdży, a jednak wolę użyć tych w proszku bo jest szybciej, o tych w kostce zwykle zapominam i częściej lądują w koszu niż na stole. Bardzo cenię suche drożdże, dla mnie to fantastyczny wynalazek, lubię mieć je zawsze w zapasie, przydają się w najmniej oczekiwanych momentach.  To prawie jak  w życiu prywatnym, dobrze mieć w zapasie dobry uczynek, bo nigdy nie wiadomo kiedy dobro do nas wróci... Traktujmy innych tak jakbyśmy chcieli, aby ktoś nas potraktował. Wiadomo, że sporo ludzi teraz nie wie co to empatia, szacunek czy zrobienie czegoś bezinteresownie potrafią tylko oczekiwać, ale jeśli nie jest nam to obce i w drugiej osobie widzimy człowieka, a nie tylko środek do osiągnięcia celu, to dobro, i nasze zadowolenie rośnie, podobnie jak nasze cynamonki.

Bułeczki najlepsze są cieplutkie, jeśli chcemy je zachować do następnego dnia, to po wystudzeniu, najlepiej jest je przykryć, ciasto drożdżowe szybko wysycha. W smaku nie są już takie same jak w dniu pieczenia, ale mimo wszystko smakują wyśmienicie. Idealnie sprawdzą się  jako dodatek do cieplutkiego mleka z miodkiem czy gorącej czekolady. Każdy może oderwać swój kawałek ciasta i poczuć tę radość, bo mnie zawsze pojawia się uśmiech jak tylko biorę je do ręki.

Jako dodatek do nadzienia można też dodać otartą skórkę z cytryny, czy pomarańczy.

 Przepis nieco zmodyfikowany pochodzi z blogu Moje Wypieki.

Cynamonki                                               



Składniki na 2 blachy:

* 250 ml letniego mleka

* 2 jajka

* 4 szklanki mąki pszennej (250 ml)

* 100 g cukru

* 125 g masła roztopionego

* 20g suchych drożdży

* duża szczypta soli

Nadzienie:

* 60g roztopionego masła

* 110g brązowego cukru

* kilka łyżek cynamonu

* 3 łyżki zmielonych orzechów włoskich

* 3 łyżki pokrojonej żurawiny 

Lukier:

* 1 szklanka cukru pudru

* 2 łyżki wrzatku

* 1łyżka soku z cytryny

Przygotowanie:

Mąkę pszenną przesiewamy, mieszamy z suchymi drożdżami, dodajemy resztę składników i wyrabiamy mikserem z hakami. Pod koniec dodajemy roztopione masło. Ciasto wyrabiamy tak długo, aż będzie miękkie i sprężyste, wtedy formujemy kulę i wkładamy do oprószonej mąką miski, przykrywamy ręcznikiem kuchennym. Odkładamy w ciepłe miejsce, ja daję przy kaloryferze, na około 1,5h, aż ciasto podwoi swoją objętość. P o tym czasie wyjmujemy na stolnicę i ponownie wyrabiamy, teraz zrobiłam to ręcznie. Ciasto dzielimy na dwie części, każdą z nich rozwałkowujemy na prostokąt o wymiarach około 35x30 cm. Wówczas smarujemy  połową składników na nadzienie ( druga połowa zostaje na drugą połowę ciasta ) najpierw masłem, a następnie posypujemy pozostałymi składnikami i zwijamy jak roladę. Tak zwinięte ciasto kroimy ostrym nożem w plasterki. Formę na tartę smarujemy masłem i układamy pokrojone kawałki, zostawiając spore odstępy, bo ciasto sporo urośnie. Tak przygotowaną formę przykrywamy ręcznikiem i odstawiamy w ciepłe miejsce na około 45minut. Najlepiej rosły mi jak zostawiłam drugą porcję na kuchence, podczas rozgrzewania piekarnika i pieczenia pierwszej tury.

Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180stopni i pieczemy około 15-17 minut, można wyjąć i studzić na kratce, ja zostawiłam w formie i  jeszcze ciepłe polałam lukrem. 

Lukier: Do miseczki dajemy cukier, wodę i sok z cytryny, grzbietem łyżki ucieramy lukier.

Smacznego!!!