Wiadomo, że świeże dania nie mają sobie równych, ale te tureckie chlebki można też zabrać na wynos i zjeść w pracy, a jeśli planujemy dłuższy spacer, będą świetną przekąską.
Gozleme ze szpinakiem
(6 sztuk)
Składniki:
Ciasto:
* 300 g mąki pszennej
* 125 ml ciepłej wody
* szczypta cukru
* szczypta soli
* 10 g świeżych drożdży
* 1 łyża oliwy
Farsz:
* 100 g sera feta
* 100 g liści szpinaku
* 5 listków mięty
* 1 czerwona cebula
* 3 ząbki czosnku
* 5 plastrów wędzonego łososia
* pieprz
Przygotowanie:
Ciasto: Do szklanki wlewamy ciepłą wodę (około 1/4 szklanki) wsypujemy pokruszone drożdże i szczyptę cukru. Wszystko mieszamy, przykrywamy lnianą ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na około 10 minut, aż zaczną się pienić.Do miski dajemy mąkę robimy wgłębienie, w które wsypujemy szczyptę soli, wlewamy drożdże i dolewamy pozostałą ciepłą wodę. Całość zagniatamy, wyrabiamy elastyczne ciasto. Miskę natłuszczamy olejem, wkładamy do niej ciasto, przykrywamy lnianą ściereczką i odstawiamy na godzinę w ciepłe miejsce, aż do wyrośnięcia.
Farsz: Myjemy i siekamy szpinak. Na patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy pokrojoną w piórka cebulę, po kilku minutach dodajemy czosnek i gdy tylko poczujemy uwalniający się zapach, dodajemy szpinak. Smażymy do czasu, aż liście stracą jędrność, dodajemy szczyptę gałki muszkatołowej i mieszamy. Zdejmujemy z ognia, dodajemy miętę i odstawiamy do wystudzenia. Do przestudzonego szpinaku dodajemy pokrojoną w kostkę fetę, kawałki łososia i doprawiamy pieprzem, jeśli brakuje soli można odrobinkę dorzucić, choć radziłabym nie przesadzać, bo feta i łosoś są już wystarczająco słone.
Wyrośnięte ciasto dzielimy na 4 części, każdą rozwałkowujemy na prostokąt o wymiarach około 20x30 cm i grubości około 3 mm. Na połówkę prostokąta wykładamy farsz ze szpinaku, pozostawiając około 1 cm, by można było dobrze zlepić brzegi. Patelnię rozgrzewamy, delikatnie naoliwiamy i smażymy na średnim ogniu przez 2-3 minuty z każdej strony, aż do zarumienienia. Podajemy z sosem czosnkowym
Smacznego!!!
Wyglądają bardzo apetycznie, ale u mnie nie ma mowy - nie zwlekę się z łóżka wcześniej niż to absolutnie konieczne! A może by tak ciasto przygotować wieczorem, żeby sobie do rana podrosło powolutku w lodówce?
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł, też przeszedł mi przez myśl w trakcie pisania posta. Wtedy zwykle napływają mi do głowy najprostsze rozwiązania. Lenistwo ma czasem swoje plusy :D Po wyrobieniu można miskę owinąć folią spożywczą i włożyć na całą noc do lodówki, rano wyjąć i przed wałkowaniem chwilę ocieplić. Dziękuję za odwiedziny i witam w "klubie śpiochów" :D
OdpowiedzUsuń