Po ciężkim tygodniu i wczorajszym szaleństwie w kuchni, dziś marzyłam tylko o tym, żeby usiąść. Nie wiem jak to się dzieje, ale zawsze mam za mało czasu...
Doskonale zdaję sobie sprawę, że przepis na wielkanocny koszyczek przyda się dopiero za rok, ale wierzcie mi warto. Niestety, żeby dodać posty w odpowiednim czasie musiałabym mieć tydzień wolnego, albo przygotować materiał znacznie wcześniej, co też nie byłoby takie proste... Można powiedzieć, że przy świątecznej krzątaninie jest to strata czasu, ale odpowiednie jego rozplanowanie i wcale nie odczuwa się że były to chwile zmarnowane. Szczególnie dla rodziców, którzy w czasie tej świątecznej gorączki powinni się na chwilę zatrzymać i zdziwić jakie pomysły drzemią ukryte w tych małych główkach. Ciasto rośnie przez 2 godziny i nie trzeba przy nim stać, potem rolowanie, a radość po wyjęciu z piekarnika-bezcenna.
W przyszłym roku będę miała już większe doświadczenie w wałkowaniu i w wyplataniu, użyję mniejszej miski, a przede wszystkim nie zapomnę posmarować jajkiem. Po 10 minutach w piekarniku, gdy koszyczek nie nabierał koloru stwierdziłam, że chyba coś jest nie tak, szybka analiza i okazało się, że zapomniałam posmarować jajkiem. Smarowałam go już w piekarniku i miałam utrudniony dostęp, dlatego też nie wyszedł tak idealnie błyszczący, niemniej jestem dumna. Człowiek uczy się na błędach i mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie już idealny :) Ciasto mnie nie zawiodło, a tego najbardziej się obawiałam. Nawet Emilka dołożyła wszelkich starań, żeby ciasto ładnie wyrosło. Najpierw zrobiła masaż recytując wierszyk "idzie Pani na szpileczkach, idą słonie, itd...", potem delikatnie pogłaskała i oddała do wyrośnięcia. Co chwilę biegała, żeby sprawdzić czy przypadkiem nie wybuchło, bo przecież rosło, niesamowite jest to jak różne myśli przychodzą dzieciakom do głowy :) To co dla dorosłych jest oczywiste dla dzieci jest zagadką wszechświata. Przez 2 godziny pytała na zmianę "zrobimy w końcu coś z tym ciastem?", "długo jeszcze?". Oczywiście cała praca przy koszyczku była świetną zabawą. Najpierw rolowanie paseczków, które było łatwizną, bo wprawy nabrałyśmy podczas zabawy z plasteliną, potem układanie wałeczków "pod, nad", choć z różnym efektem :) Koszyczek wyszedł duży, bo tylko taką miskę miałyśmy w domu, ale po raz pierwszy nie było problemu żeby wszystko upchać. Najczęściej pojawiającym się pytaniem było "czy da się go zjeść?". Otóż da się, ale zaraz po upieczeniu i wtedy też najlepiej jest połączyć rączkę z koszem, potem ciasto robi się twarde i może być ciężko.
Przepis na koszyczek podpatrzyłam u Słodkiej Babeczki
Składniki: (2 koszyczki lub 1 większy)
* 4 szklanki mąki pszennej
* 25 g świeżych drożdży
* 1 szklanka ciepłego mleka
* 1/2 łyżeczki soli
* 1/4 szklanki cukru
* 4 łyżki oleju
* 1 jajko
Dodatkowo:
* 1 roztrzepane jajko, do posmarowania koszyczka
Przygotowanie:
Do miski wsypujemy mąkę i mieszamy z solą. W mące robimy dołek, wsypujemy cukier, pokruszone drożdże i zalewamy połową podgrzanego mleka (powinno być ciepłe nie gorące). Zawartość dołka delikatnie zasypujemy mąką. Zostawiamy do wyrośnięcia na 20 minut. Gdy rozczyn jest już wyrośnięty dodajemy jajko, olej, resztę mleka i wyrabiamy gładkie ciasto. Gdyby bardzo się kleiło do rąk można dodać mąki, a następnie masaż hehe. Zostawiamy do wyrośnięcia na 2 godziny.
Potrzebna będzie miska o średnicy około 20 cm (u mnie była większa). Odwracamy ją do góry dnem, wykładamy folią i smarujemy masłem. Z ciasta formujemy wałeczki, najlepiej jednej grubości i układamy pionowo na misce, zostawiamy troszkę dłuższe, żeby zawinąć ostatni poziomy wałeczek . Następne wałeczki przeplatamy poziomo, najpierw pod potem nad, drugi poziomy wałeczek zaczynamy przeplatać zaczynając nad wałeczkiem i kontynuujemy tak jak pierwszy (góra, dół dookoła miski). Uformowany koszyczek smarujemy dokładnie jajkiem. Wycinamy kółko i przykładamy na czubek miski, aby koszyczek stał równo. Wkładamy miskę do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i pieczemy około 25 minut. Po 10-15 minutach warto zajrzeć bo kółeczko na czubku koszyczka może się przypiekać, wówczas należy położyć na nim kawałeczek folii aluminiowej.
Po upieczeniu kosza, czas na rączkę. Rolujemy 3 wałeczki, łączymy razem, a następnie robimy warkocz i kładziemy na środek miski, której używałyśmy do wypieku kosza. Pieczemy 10-15 minut w 180 stopniach. Po wystudzeniu łączymy rączkę z koszykiem, za pomocą wykałaczek. Tak przygotowany koszyczek zabieramy do święcenia, jest tylko jedno ale... musimy trzymać go od dołu, gdyż łączenie nie jest na tyle stabilne by dało się utrzymać zawartość koszyczka.
Świetnej zabawy!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz