niedziela, 29 marca 2015

Chlebek nadziewany szpinakiem i serem feta

 Normą stało się, że raz w tygodniu wraz z kilkoma innymi blogerami biorę udział w "Wypiekaniu na śniadanie". Tym razem piekliśmy Chlebek ze szpinakiem i serem feta na podstawie przepisu z książki Women's Weekly "The Baking Collection. Ponieważ lubię szpinak, chętnie wypróbowałam przepis i jestem zadowolona. Dołożyłabym jednak łososia lub pierś z kurczaka, ale tu akurat odzywa się mój wewnętrzny głos mięsożercy, bo wcale nie jest to niezbędne. Tak miałam zrobić od razu, ale piersi z kurczaka potrzebowałam też do obiadu, a dodatkowej nie chciało mi się rozmrażać. Do całości dodałabym też sosu czosnkowego i tak zrobię następnym razem. Ciasto jest klejące, nie lubię takiej babraniny, ale przełożyłam  je na papier do pieczenia podsypany mąką, trochę jej też nasypałam na górę i niewiele przykleiło się do wałka. Mąka na spodzie ułatwiła zawinięcie chlebka, zaś papier pomógł w przeniesieniu go na blaszkę.
  Nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie namieszała. Nie wiem jak to się stało, ale przepisując przepis zobaczyłam 800 g mąki razowej, zastanowiło mnie to, ale byłam w jakimś amoku (chyba miłosnym hehe) i tak zostawiłam. Dziś też patrzyłam kilka razy na tę wartość, ale uznałam, że jest ok... nie było hehe. Śmieję się, bo byłam sprawdzać ilość przypraw, a ilość mąki pominęłam... Jak tylko dodałam maślankę wiedziałam, że coś namieszałam, ale niestety nie tak jak powinnam. Czasem trzeba posłuchać intuicji, a i przy okazji przypomniała mi się czytanka z podstawówki "Niedbały robi dwa razy" hehe. Ciekawe czy w elementarzu pierwszoklasisty ciągle można znaleźć takie pozycje? O tym przekonam się już we wrześniu.
Plusem chlebka jest czas przygotowania, przede wszystkim nie trzeba czekać na wyrośnięcie:) W zasadzie to można byłoby zrobić zamiast chlebka bułeczki lub coś na wzór mini calzone.


Chlebek nadziewany szpinakiem i serem feta  

Składniki:

Farsz:

* 1 łyżka oliwy
* 1 średnia cebula biała, posiekane drobno
* 300g szpinaku baby
* 1 łyżka świeżych liści tymianku
* 1 łyżka drobno posiekanego 

   świeżego rozmarynu
* 250 g sera fety pokruszonego 

Ciasto: 

* 300 g przesianej mąki pszennej
* 80g przesianej mąki razowej
* 120g grubo tartego parmezanu
* 250gml maślanki
* 1 jajko
* 3 łyżeczki proszku do pieczenia
* 3/4 łyżeczki soli do ciasta



Przygotowanie:

Rozgrzewamy olej na patelni, smażymy cebulę aż zmięknie, dodajemy umyty, osuszony szpinak i smażymy do czasu aż zwiędnie. Gdy ostygnie wyciskamy nadmiar płynu i dodajemy zioła.
Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni,  formę wykładamy papierem do pieczenia.
Przesiewamy obie mąki do miski, dodajemy połowę parmezanu, po środku robimy wgłębienie i wbijamy w nie jajo, wsypujemy sól, proszek do pieczenia i na koniec maślankę. Zagniatamy lepkie ciasto. Na stolnicę dajemy kawałek papieru do pieczenia, posypujemy go mąką, wykładamy ciasto i wałkujemy na prostokąt 20cm x 30cm. Następnie na cieście rozprowadzamy szpinak  pozostawiamy pasek 2 cm wzdłuż jednego dłuższego boku. Wierzch nadzienia szpinakowego posypujemy pokruszoną fetą, resztą parmezanu  i mocno rolujemy. Przenosimy na blaszkę. Za pomocą ostrego noża lub żyletki nacinamy wierzch ciasta na osiem plasterków nie przecinamy do końca. Smarujemy odrobiną maślanki, zmniejszmy temperaturę do 180 stopni i pieczemy  30 minut, potem podnosimy temp do 200 stopni i pieczemy jeszcze 15 minut. Studzimy przed podaniem.

Smacznego!!! 

Razem ze mną wypiekali:

Marzena z Zacisze kuchenne
Nina z  Gotuj sam 
Dorota z  Moje małe czarowanie
Jagoda z  Magia w kuchni
Bernadeta z Berenika- mój kulinarny pamiętnik

Joanna z Grunt to przepis






sobota, 21 marca 2015

Chleb szwajcarski

  Już kilka razy zabierałam się za upieczenie chleba i jakoś nigdy nie miałam odpowiedniej motywacji. Teraz sobie myślę, że to głównie dlatego, że nie miałam przepisu takiego jak ten!!! Przygotował go dla nas Paweł na kolejne spotkanie przy piekarniku z cyklu "Wypiekanie na Śniadanie". Jest niezwykle łatwy w wykonaniu, nie ma więc obaw, że nie wyjdzie.Wyjęłam go z piekarnika przed samym wyjściem do pracy i niestety nie udało mi się nawet spróbować. Godzina 22.30 wracam do domu i pierwsze kroki kieruję do kuchni, zaglądam do chlebaka... Jest, zostało coś dla mnie, niewiele, ale wystarczy, by ukroić kawałek, taki malutki, tylko na spróbowanie. Po niewielkim kęsie czuję niedosyt, co tam, że jest późno, ten chleb jest pyszny, przyszła więc kolej na kromkę, a potem... jeszcze następną i następną i nie mogę się powstrzymać. Ten chleb zdobył moje serce, przepadłam z kretesem...Dobrze mówią, że przez żołądek do serca. Myślę tylko o tym jak to zrobić, by piec go częściej i choć pieczywo zastąpiłam płatkami żytnimi, to po dzisiejszym wypiekaniu nie jestem już taka twarda...


Chleb szwajcarski


Składniki:

* 600 g mąki pszennej (zwykłej, jasnej)
* 370 g  ciepłej wody
* 2 łyżeczki soli
* 2 łyżeczki cukru
* 2 łyżeczki suchych drożdży (albo 20-25 g świeżych)













Przygotowanie:

Powyższe składniki są na dość duży bochenek. Dopasowany do naszego dużego naczynia żeliwnego, pasuje też do dużego naczynia żaroodpornego. Jeżeli macie małe naczynie to stosownie proporcjonalnie zmniejszcie ilość składników.

Wszystkie składniki łączymy ze sobą i wyrabiamy gładkie, elastyczne ciasto (przez 15-20 minut).( Można najpierw zrobić zaczyn łączymy wodę, drożdże i cukier. Odstawiamy na 15 minut w ciepłe miejsce i przykrywamy lnianą ściereczką. Po wyrośnięciu dodajemy do pozostałych składników i zagniatamy ciasto). Przekładamy do miski, przykrywamy ściereczką i zostawiamy na 1 godzinę do wyrośnięcia. Następnie uderzamy ciasto pięścią żeby je odpowietrzyć i formujemy bochenek. Układamy go na posypanym mąką papierze do pieczenia (takim trochę większym żebyśmy mogli potem razem z tym papierem przenieść bochenek do garnka żeliwnego, naczynia żaroodpornego). I zostawiamy do wyrośnięcia. Dobrze by było, żeby czas wyrastania nie przekroczył 1 godziny. Chodzi o to, żeby chleb nie przerósł za bardzo. Sęk w tym, że musi wyrastać jeszcze w piekarniku podczas pieczenia. A jak teraz za bardzo wyrośnie to już w piekarniku nie będzie miał siły i nie osiągniemy zamierzonego rezultatu.

Pół godziny przed końcem wyrastania chleba wkładamy do piekarnika garnek żeliwny razem z pokrywką (naczynie żaroodporne z pokrywką) i nagrzewamy do maksymalnej możliwej temperatury.

Gdy już chleb wyrośnie (po mniej więcej godzinie) oprószamy go mąką i nacinamy żyletką wzdłuż i wszerz. Taki krzyż po prostu robimy. Posypanie mąką jest istotne. Zapobiegnie nadmiernemu przypalaniu się chleba (i nada zamierzony wygląd).
Garnek żeliwny wyjmujemy z piekarnika (bardzo ostrożnie!), zdejmujemy pokrywkę, chwytając za krawędzie papieru do pieczenia przenosimy chleb do garnka żeliwnego (naczynia żaroodpornego), zakrywamy pokrywką i chowamy do piekarnika. Zmniejszamy temperaturę do 220 stopni i pieczemy 30 minut. Po 30 minutach zdejmujemy pokrywkę i pieczemy kolejne 30 minut. Po 10 -15 minutach przykryłam folią aluminiową, aby wierzch zbytnio się nie przypiekł
Po upieczeniu chleb około godziny studzimy na kratce. Raczej nie kroimy na ciepło (chociaż pokusa jest ogromna). Chleb podczas stygnięcia uzyskuje jeszcze swoją pożądaną strukturę.

Smacznego!!!


Razem ze mną wypiekali:
Paweł z chleby.info
Bożena z Moje domowe kucharzenie
Agnieszka  z Maryna w kuchni
Lidia  zdjecie na FB
Bernadetta z Mój kulinarny pamiętnik
Marzena z Kulinarne szaleństwa Maniusi
Justyna z Gotowanie i pieczenie

Iza z Smaczna Pyza
Marta z Kornik w kuchni
Jola z Smak mojego domu 
Kasia z Mia cucina 
Iwona z Blogotowanie 
Arletta  zdjęcie na FB
Małgosia z Smaki Alzacji
Monika Matka Wariatka 
Dorota z Moje Małe Czarowanie   
Alina z Ala piecze i gotuje

Dołączam do akcji:

Przepis bierze udział w marcowej liście "Na zakwasie i na drożdżach" prowadzonej przez Akacjowy blog

Domowa piekarenka 2015
 


 

niedziela, 15 marca 2015

Mini chałki

Wygląda na to, że moje ostatnie wpisy ograniczają się tylko do "Wypiekania na śniadanie". Niestety czas nie pozwala na więcej, choć kilka zdjęć udało się nadrobić to z wpisami już idzie gorzej :) Chałkę piekłam już w zeszłym tygodniu z  przepisu z Kwestii Smaku, ale nie zdążyłam dodać wpisu. W tym tygodniu Bernadeta z blogu "Berenika - mój kulinarny pamiętnik" podesłała pomysł na chałkę, przepis pochodzi z blogu http://www.culinaryadventuresinthekitchen.com/2012/12/08/challah-bread/ Trudno powiedzieć, która jest lepsza... obie bardzo mi smakują. Biegam do kuchni i kroję po kawałku, a na to masełko uhmm PYCHOTA!!! Niestety nie miałam miodu i zamiast niego dałam pół szklanki brązowego cukru i około 1/4 szklanki zwykłego białego. Chałka nie jest za słodka, według mnie taka w sam raz. Sklepowe, które jadałam były zdecydowanie słodsze. Pomimo iż na jej przygotowanie trzeba poświęcić trochę czasu, wiąże się to głównie z czasem wyrastania, warto podjąć wyzwanie. Fajna zabawa przy wyplataniu, choć początki bywają trudne.Trochę czasu zajęło mi nim się połapałam co do czego. Pierwszą zrobiłam zgodnie z instrukcją, a potem już improwizowałam i nie wyszło najgorzej. Trudno samemu pokazać jak  krok po kroku wyplatać, więc wstawię link strony z której korzystałam http://www.creativejewishmom.com/2011/09/how-to-braid-a-round-challah-for-rosh-hashana.html
Po raz pierwszy w taki sposób  zagniatałam ciasto. Zwykle do mąki dodawałam mokre składniki, a tu do mokrych dokładałam po szklance mąki. Podczas zagniatania dodatkowo dosypałam około pół szklanki mąki, w trakcie zagniatania ciasto kleiło się do rąk. Poza tym w przepisie były 4 szklanki mąki pszennej i 4 pełnoziarnistej, jednak wolałam uzyskać smak prawdziwej chałki i dałam tylko pszenną. Urozmaiciłam też moje mini chałki żurawiną i te chętnie polałabym białą czekoladą. Niestety po pierwsze nie mogę jej jeść (mam 40-dniowy post), a po drugie całe zapasy zużyłam do masy do tortu. Przy pierwszej partii skróciłam nieco czas wyrastania, potrzebowałam kilka dla siostry i musiałam zdążyć przed jej wyjazdem. Według mnie nie ucierpiały na tym, pierwsze wyrastanie trwało 1 godzinę, a drugie 0,5 godziny. Można też połowę ciasta włożyć do lodówki (zaraz po wyrobieniu, a przed wyrastaniem) i upiec następnego dnia. Zawsze mam ochotę zrobić kruszonkę, ale w trakcie zapominam, a potem goni mnie czas. Choć główna przyczyna jest taka, że Emilka zdecydowanie woli taką z makiem :D Właśnie przyszła do mnie Emilka, przytuliła mnie i powiedziała:
- Dziękuję Ci mamusiu za to jedzonko, jesteś najlepszą mamą na świecie!!! :D

MINI CHAŁKI                                      

Składniki:


* 2 i 1/2 szklanki ciepłej wody , 
* 1 łyżka suchych drożdży 7g
* 1/2 szklanki miodu 
  (1/2 szklanki brązowego cukru i około
  1/4 szklanki białego cukru)
* 1/4 szklanki dobrego oleju rzepakowego
   lub oliwy z oliwek extra virgin
* 3 jajka duże lub 4 małe
* 1 łyżka soli 
* 8 szklanek mąki pszennej tortowej

Dodatkowo: 


* 1-2 łyżki maku lub sezamu 

* 1 jajko



Przygotowanie:


W dużej misce, mieszamy drożdże z ciepłą wodą. Miód, olej, 3 jajka i sól mieszamy w osobnej misce, po czym dolewamy do drożdży. Następnie dodajemy mąkę po jednej filiżance na raz, mieszamy po każdym dodaniu. Ręce posypujemy mąką i wyrabiamy ciasto. Zagniatamy, aż będzie gładkie i elastyczne i się nie klei, dodając mąkę, jeśli będzie taka potrzeba. Wyrabiamy 8-10 minut.Miskę przykrywamy folią lub ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1,5 godziny lub aż ciasto podwoi swoją objętość. 

Wyjmujemy ciasto na posypany mąką blat. Jeśli robimy mniejsze bułki - chałki, dzielimy oryginalne ciasto na 16 kawałków i zaplatamy jak na rysunkach http://www.creativejewishmom.com/2011/09/how-to-braid-a-round-challah-for-rosh-hashana.html
Wykładamy blachy papierem i układamy na niej gotowe chałki. Przykrywamy folią lub czystym ręcznikiem i niech rosną przez około 1 godzinę. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni C.  Rozbełtanym jajkiem smarujemy bułki, posypujemy makiem lub sezamem.
Małe okrągłe warkocze pieczemy w 180 stopniach przez 20 minut. Bułki powinny od spodu wydać głuchy dźwięk jeśli w nie postukamy. Chłodzimy na kratce przez co najmniej jedną godzinę przed krojeniem. Ręka do góry kto tyle wytrzyma, żadnych rąk w górze nie widzę hehhe :) Przecież najlepiej smakuje jeszcze ciepła :)

Smacznego!!!


Razem ze mną wypiekali:
Paweł  Chleby
Nina Gotuj-Sam!
Bernadeta  Berenika- mój kulinarny pamiętnik
Małgorzata  Smaki Alzacji
Basia  Życie w apetycie
Kamila  Życie ze smakiem
Dorota  Moje Małe Czarowanie
Justyna Gotowanie i pieczenie- I love it
Monika Matka wariatka
Kinga Małe Kulinaria 
Kasia Mia cucina
Alina Ala piecze i gotuje

Przepis bierze udział w marcowej liście "Na zakwasie i na drożdżach" prowadzonej przez Akacjowy blog











sobota, 7 marca 2015

Wytrawne Ptysie

  Rozkręciłam się z tym wypiekaniem, ale ostatnio to jedyny moment gdy mogę coś zrobić. Tak się ułożyło, że jeden weekendowy dzień mam wolny. Tematem obecnego  "Wypiekania na śniadanie"  są Wytrawne Ptysie. Pomysł podrzuciła Małgorzata, a przepis pochodzi  z książki Mała Francuska Kuchnia autorstwa Rachel Khoo. Przygotowanie ich  wymaga sporo pracy, a efektu wow nie ma. Owszem są smaczne, tylko czy potrzebna jest taka zabawa? Jeśli mamy czas i chęci to warto spróbować, ale jeśli od rana nic nie wychodzi, to lepiej nie dokładać sobie nerwów. Ciasto jest dość klejące, zamiast rękawa użyłam pojemniczków do dekoracji z których masa fajnie się wydostawała, ale żeby je napełnić trzeba się było troszkę nagimnastykować... hehe Plus jest taki, że można dowolnie kombinować z wypełnieniem, a i wizualnie wyglądają bardzo zachęcająco. Wrócę jeszcze do nich, bo na różne drobne uroczystości, sprawdzą się idealnie. W końcu nie zawsze podaje się takie serce na talerzu. Dodatkowo zachwyca zapach dobiegający z piekarnika, obudzi nawet największego śpiocha...hehe :D Tym razem Emilka nie chciała mi pomagać i jakoś mnie to nie dziwi, musiałabym tylko wysłuchiwać jęków jakie to ciasto jest klejące! Jednak i tak do przepisu dołożyła swoje trzy grosze...
-  "Mamusiu ja chcę serduszka i kwiatuszki"
Jak widać nie pokusiłam się o kwiatuszki...


Wytrawne Ptysie
Paris Brest sale
(7 sztuk)

Składniki: 
 
* 125 ml wody
* 125 ml mleka
* 10dag masła
* szczypta soli
* 1 łyżeczka cukru
* 17dag mąki przesianej
* 4 średnie jajka

 




Przygotowanie: 

Wlewamy wodę z mlekiem do rondla i dodajemy masło, sól i cukier. Stawiamy na dużym ogniu i czekamy aż masło się stopi. Wsypujemy mąkę, mieszamy energicznie, aż uzyskamy gładkie, lśniące ciasto, które nie lepiąc się odchodzi od brzegów rondla. Zdejmujemy z ognia i wciąż mieszamy aż ciasto będzie chłodne w dotyku.Wbijamy po jednym jajku, nie przerywając mieszania (pomogłam sobie mikserem, na najniższych obrotach, aż do połączenia składników, na koniec wymieszałam łyżką). Gdy masa będzie gładka i lśniąca, przekładamy ją do worka cukierniczego i wylewamy na blachę wyłożona papierem do pieczenia krążki przypominające bajgle. Posmarowałam roztrzepanym jajkiem,  posypałam makiem i sezamem i w takim zestawie smakują lepiej :)
Rozgrzewamy piekarnik do temp 180' i pieczemy  20-25 minut (u mnie było 30minut), aż ciasto wyrośnie i się zarumieni.


Nadzienie:       

Wersja I

*  wędzony łosoś
* ser brie
* kiełki brokułu
* majonez


Wersja II 

* wędzony łosoś 
* liście szpinaku 
* biały serek chrzanowy 

Wersja III

* rukola
* ser z niebieską pleśnią
* gruszka

 Wersja IV

* biały serek chrzanowy
* ser brie 
* szynka prosciutto 
* ogórek
* kiełki brokułu

Nadzienie według 
Rachel Khoo 

* 15dag brie de Meaux lub innego sera brie 
   pokrojonego na plastry
* 2 małe jabłka poszatkowane
* 10 dag liści młodego szpinaku

Mus musztardowy:
* 50 ml śmietany kremówki
* łyżka musztardy z ziarnem gorczycy
* 1 białko

Ubitą śmietanę wymieszaj z musztardą delikatnie, ubij na sztywno białko i połącz ze śmietaną, przełóż do worka cukierniczego. Upieczone ciasto przetnij na krążki w poziomie na pół. Dolne połówki przykryj plastrami sera brie a potem jabłkiem. Wyciśnij na jabłka śmietanę, połóż szpinak i przykryj górną połową ciasta. Podawaj od razu :-)

Smacznego!!!


Razem ze mną w "Wypiekaniu na śniadanie" udział wzięli: 

Paweł z Pieczenie chleba i inne przepisy 
Kinga z Małe Kulinaria 
Małgorzata z Smaki Alzacji 
Marzena z Zacisze kuchenne