piątek, 20 grudnia 2013

Śledzik lubi pływać...

Okres Bożego Narodzenia, to czas kiedy jest wzmożone zapotrzebowanie na śledzie. Zapewne każdy ma swój sprawdzony przepis, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by dorzucić do tego zestawu coś nowego. Tak więc dziś pojawi się u mnie nasz tradycyjny przepis na śledzie w occie, ale... to dopiero początek. Zapewniam, że to na pewno nie koniec, bo mam ogromną ochotę wypróbować jeszcze kilka innych pozycji, o czym chętnie doniosę przy kolejnych wpisach. Jestem przekonana, że pomysły na śledzie przydadzą się również przy okazji prywatki sylwestrowej, nie ma to jak przyjemna zagryzka :).
Również zdjęcia, są w troszkę innym klimacie i tutaj chciałabym bardzo podziękować za udostępnienie miejsca i sprawdzenia się w tak niecodziennych warunkach. Nie było tak jak sobie wymyśliłam, zdjęcia to zawsze improwizacja, nawet jeśli na coś jest gotowy scenariusz i tak wychodzi inaczej. Swoją drogą wielki szacun dla modelek, one muszą się namęczyć, a przy tym niewiele jedzą hehe. Jak można przez pół godziny trzymać śledzia pod nosem i go nie zjeść? Mówię Wam, nie da się!  Najważniejsze to dobrze się bawić, może następnym razem spina będzie mniejsza.
A tymczasem zachęcam do odwiedzenia bardzo fajnego miejsca http://www.schodydonikad.pl/

Śledzie w occie

Składniki:

* 80 dag wymoczonych filetów śledziowych
* 2 szklanki wody
* pół szklanki octu
* 2 łyżki cukru
* szczypta soli
* 3 cebule
* około 2 łyżeczki gorczycy
* 3 listki laurowe
* 4 ziarenka ziela angielskiego
* 3 ziarenka pieprzu

Przygotowanie:

 Filety należy opłukać i pozostawić 2 godziny zalane wodą. Do rondelka wlewamy wodę, dodajemy cukier, szczyptę soli i przyprawy. Całość zagotowujemy i dorzucamy pokrojone cebule (dzielimy je na pół, a następnie kroimy w średniej grubości plastry). Gdy cebula  zmięknie, po ok 10 minutach, dodajemy ocet i po zawrzeniu odstawiamy do całkowitego ostygnięcia. Śledzie można pokroić w grubsze paski,zwinąć w ruloniki, albo włożyć w całości. U nas są one w całości, układamy je w słoiku i zalewamy marynatą. Na dwa dni lądują w lodówce, a potem znikają w mgnieniu oka :)











                                                         Fot. Piotr Kunc

3 komentarze: